Zaczynam tęsknić za moim wynajętym mieszkankiem. Naszym mieszkankiem. Parę dni temu Pan przyjął do niego klucze. Już dawno Mu je oferowałam, ale dopiero teraz uznał, że nadszedł czas.. To dla mnie bardzo znaczące. Moje mieszkanie stało się Naszym mieszkaniem. Mieszkaniem, do którego zawsze chcę wracać.
Nie minęło pół doby od Naszego rozstania, a już czuję się niekompletna. Jakby nasze cienie przenikały się. Jakby lawa zlała się w jedną skałe. Jakby ciała i dusze stopiły sie w jedno wielkie uczucie. A teraz czuję, jakby ktoś wyrwał mi rękę, wydarl kawalek serca. A może żołądka;) Odkąd przyjechałam, ciągle wymiotuję. Bez wyraźnej przyczyny. Prawie nic nie zjadłam. W ciąży też nie jestem, z całą pewnością.
Jakbym chciała wyrzucic z siebie puste popołudnie, wieczór i wszystkie następujące po sobie doby, zanim Pan znów zapuka do moich drzwi, przywróci sens życia. Tak, jestem od niego uzależniona, jak od tlenu. Inaczej nie umiem i nie chce.
Bezsenne noce bez Pana, przepełnione melancholia dni, nadzieja oczekiwania.. Już nie jestem kim byłam. Już nie należe do siebie. JESTEM JEGO WŁASNOŚCIĄ i czuje to każdą komórką (nie)swojego ciała..
"I've been ignoring this big lump in my throat
I shouldn't be crying, tears were for the weak
The days I'm stronger, now what, so I say
But something's missing."*
* "What now" Rihanna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz