środa, 25 grudnia 2013

"Again"

 Chwila zwątpienia. Oddalenie, które wynika ze strachu. Strachu przed czym? Przed tym, że może się udać? Że naprawdę już nigdy mogę nie należeć do siebie?... W głębi duszy bardzo tego pragnę. Bardzo. Ale boję się, że oddam się bez reszty i ktoś znowu mnie zrani. 
Osiem nieodebranych wiadomości od Pana. Pół dnia w samotności. Niby jest wokół mnie rodzina, ale bez Niego czuję się sama. Biję się z własnymi myślami.
 "I've been searching for you
  I heard a cry within mu soul
  I've never had a yearning quite like this before
  Know that you are walking right throught my door."
 Wieczór. Dzwonek do drzwi. To mój Pan. Przejeżdża 400km, bo nie miał ode mnie odpowiedzi, bo się o mnie boi. BO MNIE KOCHA. Wątpliwości odpływają.. Drugiego dnia robi dokładnie to samo. Przejeżdża 400km, urywa się z wigilii, żeby wypalić ze mną papierosa. Utulić.
 Jutro wreszcie będę w Jego ramionach, we własnym łóżku.
Dziś już wiem, że miłość wymaga odwagi. Owszem, oddając się w niewłaściwe ręce można się mocno poranić. Ale nie ryzykując nigdy nie trafisz w ręce, które Cię ochronią, dadzą szczęście. A to o wiele większa strata. Ręce mojego Pana..
 "All of my life
  Where have you been..
..I know we could win."*

*" Again" Lenny Kravitz

poniedziałek, 23 grudnia 2013

"Open road"

 Być suką. Czy na pewno wiem co to znaczy?.. Zrezygnować ze wszystkiego; z własnego czasu, własnego ja, przyjaciół, prywatności, wolności, decydowania o samej sobie.. Tak to rozumiałam. Tak zrobiłam. Mimo wszystko mój Pan wciąż nie jest mnie pewien. Dlatego to On ma klucze do mojego mieszkania. Dlatego tam spędzamy czas. Dlatego nie mam dostępu do jego bliskich, domu..
 Wszystko miało się zmienić, gdy poczuje się mnie pewien. Więc wszystko zmieniłam. Czasem zdarza mi się jeszcze skłamać. Zostawić egoistycznie kawałek siebie. Tak ciężko oddać się w stu procentach, gdy po drugiej stronie nie masz pewności.. Ufam, ale co jakiś czas dochodzą do głosu wątpliwości.
 Nie umiem tylu rzeczy zrozumieć. Kocham, więc oddaję wszystko. Może to naiwne. Może On kocha dojrzalej, mądrzej. Może poprostu jestem zbyt głupia, żeby to ogarnąć.
 Nigdy dotąd nie byłam w relacji bdsm. Poprostu kochałam i byłam tej miłości oddana. Muszę się jeszcze wiele nauczyć, żeby zrozumieć. Ale bywają dni, kiedy okazuje się to takie trudne..
 
"I've been out on that open road
 You can be my full time, daddy
 White and gold
 Singing blues has been getting old
 You can be my full time, baby
 Hot or cold.

Don't break me down
I've travelin' too long
I've been trying too hard
With one pretty song.."*


*" Ride" Lana Del Rey
( Przepraszam, że się powtarzam, ale każdy fragment ma swój kontekst. W zasadzie każdą z tych piosenek można łyknąć w całości. Nie zawsze będzie ona pasować do tematu posta, ale zawsze do tego co aktualnie zagrało w mojej duszy.)

niedziela, 22 grudnia 2013

"..mocno tak.."

 Właśnie skończyłam ubierać choinkę. Niby święta, niby wesoło, a jednak tak pusto.. 
Na poprawę humoru sciągam spodnie przed lustrem. Wypinam się i czytam po raz n-ty życzenia od Pana: " Wesołych Świąt mój psie" i serducho;) Mój Pan zdecydowanie nie jest szablonowy. Ucięłam dla tego związku swoje imprezowe życie. A jednak w Jego niewoli jest mi zdecydowanie ciekawiej, głębiej..
 "Wokół mnie gorąco, bezpiecznie,
  Słońce topi serce bajecznie.
  Uwielbiam cały świat za dobre słowo.
  Ubóstwiam Ciebie tak kolorowo.."
 Mam do siebie żal. Żal o to, że gdy obudził mnie w noc przed wyjazdem poleceniem: " dojdź, psie!", po raz pierwszy powiedzialam: "nie". Byłam zaspana, byłam zła na siebie, na Niego, może na los, że za chwilę się oddalę, już zaczęłam się oddalać.. On wszystko czuje. Nie uciekam dlatego, że go nie kocham, ale właśnie dlatego, iż kocham Go zbyt mocno. Tak bardzo cierpię, gdy się rozstajemy, że muszę się przed tym "opancerzyć". Przepraszam Cię Panie i błagam o zrozumienie. Wiem, że wiele potrafisz pojąć. Daj mi tylko czas na walkę samej ze sobą, na wyrzucenie z siebie tchórza.
Będzie dobrze. Będzie lepiej. Tylko, proszę, miej mnie Panie na oku..
 "..Zaopiekuj się mną,
  Nawet gdy nie będę chcial.
  Zaopiekuj się mną
  Mocno tak."*

* "Zaopiekuj się mną" Rezerwat


On

Kolejny nudny post... Bez hardcoru... ;) Cos Wam w nim zdradze o sobie, cos co mnie zawsze niepokoilo. Ale zanim do tego dojde, chcialem poruszyc kwestie o ktorej wczoraj rozmawialem ze swoja sunia. Wiem ze temat bdsm jest teraz trendy, 50 szare twarze ect ;) Wiem ze temat bdsm wiekszoc ludzi podnieca... czytaja jak ona jest bita i jak z niej plynie... Chlopcy czytaja wyobrazajac sobie ze to oni leja bez litosci, dziewczynki ze rozkosznie  wyginaja sie pod batem prawdziwego mezczyzny ( nie w teczowej welnianej czapce, czerwonych okularach zerowkach i trapkach ze sznorowkami green and red )... No tak czy inaczej... Masturbuja sie wszyscy... Wszyscy razem w jednym tempie... Wracajac do tematu. Mielismy pokazac moze troche bardziej bdsm od srodka, RAZEM z emocjami.... a wyszlo, ku naszemu zaskoczeniu tez... jedynie "sweet love" i nie wiem czemu  tyle osob to czyta ?! Nie kumam... Serio.
Druga rzecz ktora musze skorygowac. Kochamy sie i to widac w tym blogu - i wierzcie nam, sami jestesmy w szoku jak to wychodzi, ale oprocz tego, bdsm jako bdsm naprawde jest w naszym zyciu. Tak bije ja, tak zdaza sie ze robie rzeczy ktore kazda inna kobieta uznala by za ponizajace ( ona mnie naprawde rozumie ), tak ona plynie jak ja bije - nawet jak bije ja za kare. Jenda zasada z biciem. Nigdy nie bije mojego psa, jesli jest to lanie za kare, jak nie rozumie za co dostaje i nie uwaza ze powinien dostac. To roznica miedzy wychowaniem a sadyzmem, a wbrew pozorom, nie wiem czemu, wydaje mi sie ze sadysta nie jestem i tu dochodzimy do tematu tematu o którym chcialem napisac. Jak mam za duzo emocji, za bardzo tesknie lub/i kocham, wyrazam to czesto lub potrzebuje wyrazic przemoca fizyczna. Pewnie to chore i mam tego swiadomosc, ale takich mocnych uczuc nie umiem wyrazic zwyklym "kocham", to za malo, chce zeby poczula jak mocne to jest, nie wim czy ktos tak ma, ale Ona to roumie, i to jest cud. Teraz tak mam, tesknie za nia i mam ochote zlapac mocno za gardlo powiedziec kocham i pocalowac bardzo mocno, dac mocnego klapsa, zdarza mi sie obudzic ja rano uderzeniem w twarz, pyta "za co", a ja mowie tylko "tak bardzo Cie kocham", a ona mruzy oczy i mnie caluje... Rozumie mnie, mimo ze pewnie normalny nie jestem, ale sie dopasowalismy. Ostatnio w nocy, spala na mnie, prawie przez sen zdazylo mi sie przytulic ja tak mocno ze az cos strzelilo Jej w plecach.... Tak musze uwazac... To jak z tymi sztucznymi mechanicznymi dlonmi (protezami), dzialaja, ale nie czuja sily, sile nacisku trzeba kontrolowac glowa. I ja tak troche mam. Musze glowa kontrolowac sile wyrazania swoich emocji... I robie to a ona mi ufa. Troche jak chodowanie rotwilera w domu. Bywaja takie mega cieple i udomowione ale rdzen psychy jest taki, ze same musza to kontrolowac, trzeba z nimi odpowiednio postepowac, nie wolno straszyc. I ja tez nigdy jej nie zawiode lub nie przestrasze, tak naprawde, bo bac sie lubi... Ale co innego krzyknac jej nad uchem jak jje kanapke i oglada Tv, tak ze bulka unosi sie jak ufo na metr do gory, a ogorki ropryskuja po pokoju, a co innego, NAPRAWDE kogos przestraszyc. Masa niuansow w tym wszystkim, Ona rozumie, moze czesc z Was takze pojmie o czym mowie.
I oczywiscie swiateczna porada ;) Kupujcie rozgi na swieta dla swoich zwierzatek, zon i kochanek...

"What now"

 Już w domu. A jednak czuję się obco. Mój rodzinny dom. Taki ciepły i przyjazny. A jednak czuję się w nim nie swojo.
 Zaczynam tęsknić za moim wynajętym mieszkankiem. Naszym mieszkankiem. Parę dni temu Pan przyjął do niego klucze. Już dawno Mu je oferowałam, ale dopiero teraz uznał, że nadszedł czas.. To dla mnie bardzo znaczące. Moje mieszkanie stało się Naszym mieszkaniem. Mieszkaniem, do którego zawsze chcę wracać.
 Nie minęło pół doby od Naszego rozstania, a już czuję się niekompletna. Jakby nasze cienie przenikały się. Jakby lawa zlała się w jedną skałe. Jakby ciała i dusze stopiły sie w jedno wielkie uczucie. A teraz czuję, jakby ktoś wyrwał mi rękę, wydarl kawalek serca. A może żołądka;) Odkąd przyjechałam, ciągle wymiotuję. Bez wyraźnej przyczyny. Prawie nic nie zjadłam. W ciąży też nie jestem, z całą pewnością.
Jakbym chciała wyrzucic z siebie puste popołudnie, wieczór i wszystkie następujące po sobie doby, zanim Pan znów zapuka do moich drzwi, przywróci sens życia. Tak, jestem od niego uzależniona, jak od tlenu. Inaczej nie umiem i nie chce.
 Bezsenne noce bez Pana, przepełnione melancholia dni, nadzieja oczekiwania.. Już nie jestem kim byłam. Już nie należe do siebie. JESTEM JEGO WŁASNOŚCIĄ i czuje to każdą komórką (nie)swojego ciała.. 

"I've been ignoring this big lump in my throat
 I shouldn't be crying, tears were for the weak
 The days I'm stronger, now what, so I say
 But something's missing."*
  
* "What now" Rihanna

sobota, 21 grudnia 2013

On

I przemyslenie, rada z rana... Jesli czujesz ze cos w Tobie gra w kierunku bdsm'u, cos Cie ciagnie, podnieca, moze sam sie siebie nieraz boisz... Nie kombinuj. Szukaj zwiazku w relacji bdsm'owej. Inaczej bedziesz sie meczyl, zdradzal, szamotal. Jesli jest to w Tobie nie uciekniesz. I warto szukac kobiety ktora jest Twoim lustrzanym odbiciem w zakresie preferencji. A wierz mi one istnieja. Oczywiscie, pozniej w gre wchodzi 1000 innych cech charakteru czy fizycznosci, ale naprawde, reszte latwiej dograc, i majac ulegla oddana kobiete wiekszosc problemow znika, poprostu chcesz byc dla niej. Wiec. Nie kombinuj. Szukaj suki. A pozniej zobacz w ktorej sie zakochasz. Szukanie kobiety i wiara w to ze ja namowisz na bdsm jest wg mnie slepym zaulkiem, oczywiscie jesli jestes naprawde dominujacy i jestes gotowy na wszystkie wynikajace z tego obowiazki, obciazenia i odpowiedzialnosc, jesli Twoja psychika jest w stanie to uniesc, bo jest to ciezar. Ciezar bez ktorego naprzyklad ja nie moge kochac i byc szczesliwy. Szukaj suki ;)

"..the world was build for 2.."

 Przyszedł. Wiedziałam, że przyjdzie. Łańcuchem, ktorym byłam za szyję przytwierdzona do ściany oplótł moje nogi. Odebrał mi możliwość najmniejszego ruchu. Normalnie na jakiegolwiek ograniczenie wolności reagowałabym paniką. Teraz, w Jego więzach czuję się tak bezpiecznie. I czuję narastające podniecenie. Dobrowadził mnie w tym stanie do gigantycznego orgazmu, który do tej pory rozlewa się po moim ciele...
 Leżymy w łóżku. Już dawno powinnam spać. Jutro wyjeżdżam do rodzinnego domu na święta. Tak mi szkoda nocy. Tak szkoda każdej chwili, w której nie mogę cieszyć się świadomie Jego obecnością. 
Gdyby kazał mi spędzić święta tutaj, przypięta łańcuchem do ściany, zostałabym. Bo wiedziałabym, że przyjdzie, żeby mnie dokarmiać, doglądać. Czekać na takiego Pana jest sensem życia samym w sobie.
 
"It's you, it's you, it's all for you
 Everything I do
 I tell you all the time
 Heaven is a place on earth with you
 Tell me all the things you wanna do
 I heard that you like a bad girls
 Honey, is that true?
 It's better than I ever even knew
 They say that the world was built for two 
 Only worth living if somebody is loving you
 Baby now you do."*

* " Video games" Lana Del Rey

On



He... No to sie wydalo ze normalny nie jestem, a moze nie jestesmy... Coz w totalnym oddaniu i zaufaniu oboje znajdujemy potworna rozkosz bliskosci. Oczywiscie caly czas uwazam ze bdsm jest dla wszystkich, oczywiscie nie mowie ze w skli w jakiej my w to w chodzimy, bo to pewnie poza normalnoscia, z obu stron, ale nie wiem czy w normalnosci da sie znalezc tyle milosci i rozkoszy, nawet nie fizycznej ale czysto emocjonalnej... Dziekuje mojej najwspanialszej na swiecie suni za zaufanie jakim mnie darzy i oddanie ktore mi daje.
Dzis Pan ma ciezki dzien, psiaczek swoja slodycza z rana doprowadzil mnie do stanu gdzie milosc i uwielbienie powoduja ze neurony w glowoe wariuja a uczucie wrecz boli... szczegolnie boli ze rozjezdzamy sie do swoich rodzin na swieta, a dla mnie dzien bez jej zapachu to koszmar.
Psiak rano wstal, poglaskal mnie, wyprzytulal, powiedzial zebym sobie spal bo musi cos zalatwic na miescie, probowalem zaglaskany protestowac ze jade z nia, ale sie uparla ze jestem niewyspany i sama wszystko ogarnie.. Spalem, szykujac sie, przychodzila mnie poglaskac i pocalowac... Obudzilem sie pozno, wstalem, patrze psiaka nie ma, na telefonie sms z duza iloscia milosci i buziakow, na stole sniadanie...  Jak tu nie wybaczac... To jest bezwzglednie najcudowniejsza kobieta na swiecie w pelnym tego slowa znaczeniu. Zalujcie ze nigdy nie dowiecie sie jak jest cudowna i kosmiczna... No moze odrobine z postow. Sleep well.

piątek, 20 grudnia 2013

"Ride"

 "I'm tired of feeling like I'm f-ck crazy
  I'm tired of driving 'till I see stars in my eyes
  I look up to hear myself saying,
  Baby, too much I strive, I just ride.

  I hear the birds on the summer breeze, I drive fast
  I am alone in the night
  Been tryin' hard not to get into trouble, but I
  I've got a war in my mind
  I just ride."*

 Taka byłam, zanim poznałam Pana. Zanim obrócił moje życie o 180%. Nadał mu cel, sens i właściwy kierunek, bo dotąd gnałam na oślep.
Gdyby można było mnie wtedy nazwać jednym słowem, byłaby to "Wolność". Wolność, której nie umiałam używać. Wolność, którą się zachłysnęłam. Wolność, która o mało mnie nie zniszczyła..
 Taką poznał mnie Pan zagubioną w bezmiarze możliwości, poranioną, zatraconą w pustce.
 Było to trzy miesiące temu. Kiedy mówiłam znajomym kogo poznałam i w jaką relacje ( z ciekawości) wchodzę, śmiali się, nie wierzyli. Bycie suką było wówczas totalnym zaprzeczeniem mojego ja. Tzn, może i byłam suką, ale w zupełnie innym tego słowa znaczeniu.. Wszyscy z zaciekawieniem patrzyli jak długo wytrzymam. Po miesiącu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu. Sama nie uwierzyłabym, że tam gdzie szukałam przelotnej zabawy odnajde sens swojego życia..
 I oto ja- "uosobienie wolności" czekam w domu na swego Pana. Czekam.. łańcuchem przykuta do ściany. A tak bardzo przez całe życie bałam się kajdanów, ograniczeń. Ale nie czuję lęku. Wiem, że należę do swojego Pana. Wiem, że wróci. Ufam Mu tak bardzo. Ten łańcuch wbrew pozorom daje mi poczucie bezpieczeństwa.. Bo chroni mnie przed samą sobą.

* Lana Del Rey "Ride"

"We found love"

 "It's like you're screaming
  And no one can hear.
  You almost feel ashamed
  That someone could be that important,
  That without him you feel like nothing.."

 Zostałam sama. Noc bez Pana. Ból. Kolejne kłamstwo. Ból.
 Nie wiem, dlaczego to robię, kiedy się oddala. Bo jestem na Niego zła? Bo wraz ze Sobą zabiera coraz większą część mnie?
Probuję czymś wypełnić pustkę. Nawet czymś złym. Czymkolwiek..
 Rano piekące wyrzuty sumienia. Sumienia, które odżywa pod ręką Pana. Już zapomniałam jakie to uczucie. Nie mogę tego wytrzymać.
 Przyznaję się.
 Pan jest wyrozumiały, ale stanowczy. Dziś wieczorem zostanę ukarana. Czekam z nadzieją, że ból zagłuszy ten nieznośny głos sumienia.
 
 " ..No one will ever understand how much it hurts."*


* "We found love" Rihanna
  

"One"

 Czy można dojść na szczyt, nie dotykając stopami ziemi?.. Tylko pod warunkiem, że wzbijesz się powietrze.
 Miłość uskrzydla. Prawdziwa miłość. Oddanie. Połączenie. Gdy osiągam szczyt, nie dotykając się, przy samej pieszczocie słów, Pan jest ze mną. Jest ze mną na moim szczycie.
 Trudno w to uwierzyć. I pewnie wielu nie uwierzy. Rozumiem. " Im wyżej wzlatujemy, tym mniejsi wydajemy się tym, którzy nie potrafią latać" Nietzsche.
 Ten orgazm czuję zupełnie inaczej. Głębiej ( i nie mam na myśli głębokości pochwy;)), silniej.
Ciężko mi później dojść do siebie. Przez najbliższe minuty czuję się jak na haju. Gorąca czekolada rozpływa się po moim ciele.
 Wieczorem Pan chce się "pobawić". Zasłania mi oczy i czuję jak pomału uczucie szczypania roznosi się na coraz większy obszar ciała. Kiedy ściąga mi opaskę, widzę na całej klatce piersiowej i brzuchu spinacze. Czuję je bardzo mocno. Między nimi przebiega sznurek. Jego końce zaplecione są w moje palce u stóp. Nogi mam zgięte. Pan pieści mnie wibratorem i Swą ręką. Ból zaczyna mieszać się z podnieceniem. Podniecenie zaczyna górować nad bólem. Jestem bliska szczytu, gdy słyszę:" dochodząc wyprostujesz nogi". Boję się. Wiem, że uruchomi to lawinę ściągających się spinaczy. Próbuję odwlec orgazm, ale jestem bezsilna. Dochodzę. Ból potęguje rozkosz. Lekko "trzeźwieję", gdy schodzą ostatnie spinacze z sutków, by za sekundę znów osiągnąć szczyt.
 To jest mój Pan. Wyobraźnia, kreatywność, współodczuwanie.. Jego członek nabrzmiewa z moim podnieceniem. Nasza energia miesza się w dusznym powietrzu. One.
 Rano zadba o to, by nie zostawić mnie nie zaspokojonej. Rozpłynę się jeszcze wiele razy. Zadba o to, bym czuła się kochana. Otoczy troską. Zrobi wszystko, bym miała pewność, że kocha.. jak ja kocham Jego..
 "We're one
  But we're not the same.
  We got to carry each other, 
  Carry each other.
  One"*

* U2 "One"

czwartek, 19 grudnia 2013

On

Jako, że umowa była, że się dołożę ze swoim spojrzeniem do tego bloga, to jestem. Przeczytałem co mój pies napisał wyżej i jestem jak kostka masła na patelni... Jak tu nie wybaczać ;)
Ale wybaczenie sensu stricte jest proste, nie dopuścić aby kłamstwo nie zdewastowało zaufania i uczuć w środku to sztuka, sztuka którą tym razem się udała ale mam nadzieje, że nie będę musiał jej ćwiczyć więcej. Zobaczymy. Ogolnie blog miał być bdsmo-wy, czyli każdy oczekuje krwi i wycia z bólu ;) ale nie po to go założyliśmy... wręcz przeciwnie, żeby pokazać, że bdsm to sposób na życie, nawet nie wiem czy bdsm to właściwe określenie. Moja sucz jest raczej jak ze świata gorean, gdzie ona się stara maksymalnie zadbać o Pana, a ja... O nią... I to już chyba do końca nie pasuje. Ale jest jak jest.. ;) zajebiście..
Ok.Żeby nie było, że czytacie emocjomalny bełkot. Dziś stojąc w kolejce w sklepie pełnym ludzi, gdy moja suczka cały czas przeżywała, że namotała, i już mnie tym troche męczyła, bo przerobiliśmy temat, wybaczyłem i było to poprostu nudne miałczenie, kazałem jej dojść. Tak, moja sunia jest kosmiczna, dochodzi na moje polecenie. Żeby była jasność. Na samo polecenie "dojdź". Przytuliłem ją i szepnąłem do ucha, na chwile zamarła... Nie wiedząc co ma zrobić... Po czym czułem jak jej ciało się napięło jak struna, przylgnęła do mnie trzęsąc się, a nogi się pod nią ugięły... Wyszeptała mi tylko "trzymaj mnie"...  I podniosła głowę z mojego ramienia już z szeerokim pięknym uśmiechem, odpuszczajac temat tłumaczeń. Brzmi niewiarygodnie, i możecie nie wierzyć, ale to prawda. Zazdrośćcie ;)  Wierzę, że na zwalenie konia nie wystarczy ale zawsze jakas nadzieja na przyszłe wpisy ;)

"Ból"

 " Mogę wszystko Ci dać
   Wszystko, czego Ci brak
   By przy Tobie móc być
   Tak blisko znów..."
 Dalszy ciąg tej piosenki ( K.Kowalska "Ból") wyciszam, żeby skupić się na pisaniu. To, co dalej już mnie nie dotyczy, bo dziś wiem, ze mój Pan mnie nie odrzuci. Skąd ta pewność? Czy mam do niej prawo?.. Nie mam żadnego prawa. Po tym, co Mu zrobiłam i czego nie zrobiłam, po tym ile spraw przed Nim ukryłam, a ile obróciłam w kłamstwo.. A On trwa. Silny, opiekuńczy, odpowiedzialny. Taki właśnie powinien być prawdziwy Pan. Mój Pan ma jeszcze wiele innych atutów, które trzymają mnie przy Nim silniej od jakiejkolwiek bądź smyczy. Jednak to głównie dzięki tym trzem wyżej udaje Nam się przejść najcięższe chwile.
 Kocham go. Silniej niż kochałam wszystkich innych.. Silniej niż kochałam Ojca.
I On mnie kocha. Dziś to już nie kwestia ślepej wiary, instynktu. Dzisiaj mam pewność.
 Gdyby nie kochał..to po co to wszystko?.. Użeranie się z moją przeszłością, kłamstwami, słabościami.. Dziś znów nakrył mnie na kłamstwie, kłamstwie, które wynikało ze słabości, która to z kolei jest wynikiem mojej przeszłości. Kłamstwie, którego miało już nie być.. I znów we mnie uwierzył.
Po co to wszystko?.. Po miłość. Po oddanie. Po bezwarunkowość.. W zasadzie wszystko to można by streścić słowem "miłość", gdyby jego znaczenie nie uległo w dzisiejszych czasach pewnemu wypaczeniu.
To mój pierwszy związek bdsm-owy. Pierwszy i mam nadzieję, ostatni. Miało być szmacenie i ostre rżnięcie (tak to sobie wyobrażałam). A wyszła miłość, w pełnym tego słowa znaczeniu. Miłość silna i pierwotna. Miłość bardzo erotyczna i czysta. To co w Naszym związku jest bdsm-em nie wypływa z żadnych kombinacji, ale z wnętrza, z głębi. Gdybyśmy nie spotkali sie w temacie jw, z czasem i tak ułożylibyśmy Nasza relację w takim charakterze. On, czerpie z tego, że może się mną opiekować, jest mi potrzebny. Dla mnie szczęściem jest totalne oddanie sie w ręce człowieka takiego jak On. Chciałabym móc poczuć, że na Niego zasługuję. Chciałabym być Jego godną. I jest to dla mnie najlepszą motywacją, aby się taką stawać. I staję się, powoli..A póki co po każdym kłamstwie czuję wyrzuty sumienia, coś, co było mi zupełnie obce. Póki co, nauczyłam się, że jestem zdolna płakać, ale tylko On jest mnie w stanie poruszyć. Pragnę, tak mocno pragnę, STAWAĆ SIE coraz szybciej i pełnej, póki On jest w stanie we mnie wierzyć.
  "Dzisiaj zobaczysz mnie
    Taką jak widzieć chcesz.
    Dzisiaj siłę Ci dam
    I uwierzysz, że
    Pójdę, gdzie zechcesz mnie
    Zobaczyć i mieć
    Nawet, gdy dotyk Twój
    Sprawi mi ból."